niedziela, 17 czerwca 2012





 Wczorajszy wieczór upłynął na popijaniu pysznych drinków serwowanych przez moją Olę, traceniu nerwów "bo po raz kolejny przegrałam w bilarda" oraz pełnemu emocji kibicowaniu Polakom na wczorajszym meczu (szkoda, że już ostatnim). Tradycyjnie doszły zażalenia, skargi, dziwne napady śmiechu oraz przerażenie "bo ktoś jest pod łóżkiem". Było miło, wesoło, a przede wszystkim... tak jak dawniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz